wtorek, 19 stycznia 2010

Changes!

Basta!!!

Oficjalnie ogłaszam, że nie dam rady prowadzić tego bloga...mówiąc tylko o modzie!!!
Bardzo was przepraszam, ale po prostu za bardzo interesuję się innymi rzeczami (modą oczywiście też)by pokazywać tylko moje zestawy lub zdjęcia z wybiegów itp. Muszę to zrobić po swojemu zresztą jak wszystko w moim życiu. Więc czy wam się to podoba czy nie będę (oczywiście chętnych do czytania), męczyć was moimi upodobaniami muzycznymi i kulturowymi, odrobinę dek0ratorstwem wnętrz oraz ogólnymi estetycznymi uwagami (czyli seria 'co się podoba a co nie'). Stwierdziłam, że nie mam pomysłu na tego bloga, a ponieważ nie posiadam stałego fotografa będę sama robić większość zdjęć, bynajmniej nie fantastyczną super-hiper lustrzanką, ale zwykłą cyfrówką lub ukochanym różowym Corbim. I tyle. Będę się w takim razie starać być bardzo regularną i nie zostawić tego na tak długi jak dotychczas okres.

Nauka do sesji trwa, jeden egzamin już w piątek, więc zakupy robię tylko przez internet. Na pewno znacie to miłe uczucie, kiedy siedzicie od rana nad wspaniałymi(-_-')podręcznikami ucząć się do egzaminu, który i tak nie wiadomo czy zdacie, bo wszystko zależy od humoru wykładowcy...A tu nagle dzwonek do drzwi- TO LISTONOSZ:D np. zegarek

Photobucket
Watch: Stradivarius (allegro)
czy nowe etui do telefonu(mania kolorystyczna oczywiście nieprzerwanie trwa)

Photobucket
Phone case: Allegro
albo ostatnio najważniejsze (bo po prostu wiele, w moim wyglądzie zmieniające)wydarzenie...wizyta u fryzjera:D
(zdjęcie z moim wspaniałym piesiem Lunią)

Photobucket
Hair cut:L'Oreal Professionnel studio in Toruń (owned by Błahyj brothers -I attended with them to Junior High School:>)

Całe życie oszukiwano mnie, że nie mogę mieć grzywki, z powodu genetycznych tzw. wirków...a tu proszę bardzo co wyczarowano z moich włosów(bo nie jest sztuczna!)w salonie Loreal^^

Reakcja ludzi z roku na moją fryzurę, jak weszłam po weekendzie do audytorium na wykład była bezcenna. Nagle zaległa taka dziwna cisza, człowiek w takich momentach zastanawia się czy aby na pewno na głowie nie siedzi mu małpa, albo co gorsze nie tańczy kankana. Ani "cześć", ani "o!", nic...
Phi! Ja tam jestem zadowolona.
Na koniec pomęczę was moim ukochanym koreańskim popem, od którego jestem już uzależniona (potwierdzono to naukowo!)




Co Ci Koreańczycy robią takiego, że są tacy zachwycający.
Ale o moje manii może w innym poście, bo ja mogę o tym naprawdę strasznie rozpisać.

Muszę lecieć, bo niestety prawo cywilne wzywa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz